Fizyczne combo

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Jak to rozumieć ? Już tłumaczę. Dzień wcześniej grałem mecz w piłkę nożna na twardym boisku szkolnym. Następnego dnia spędziłem 11 godzin w pracy ciągle stojąc lub gdzieś biegać. Na podwieczorek cały obolały wsiadłem na rower i pojechałem na początek do lasu. 12km prostą drogą pożarową. Dojechałem do jakiejś ruchliwej drogi i postanowiłem, że zawrócę. Droga pożarowa nr.9..nr.21..30. Zacząłem mijać miejsca których wcześniej nie było; źródełka, wielkie ogrodzone mrowiska, pomniki natury... :D

Droga pożarowa nr.21 © redbike

Zachód tuż tuż, lecz zimna krew w żyłach sprawiła że wiedziałem iż jeżeli będę się kierował na zachód to POWINIENEM wyjechać na drogę (zdj. poniżej) która prowadzi do Prószkowa.

Ligota Prószkowska - droga na księżyc © redbike

Gliwice razy trzy

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Nie mogłem już patrzeć na te pół-spd wyglądem przypominające lotniskowiec USS. Oczywiście miałem swoje spd jeszcze w starej korbie lecz jeden z nich zapiekł się. Pojechałem więc do rowerowego na dworcowej i więcej tam nie pojadę. Jednym słowem olali mnie...Skoczyłem do bardziej zaufanego w Gliwicach. Zostawiłem korbę i wróciłem po nią trochę później. Sklep był już praktycznie zamknięty na klucz. Byłem w środku jeszcze przez dobre 10-15min gdzyż sprzedawcy i mechanik bardzo zainteresowali się moim rowerem.

Wieczorkiem skoczyłem do Kasi...do Gliwic :) Mimo średniego dystansu czuję się jakbym podjechał do sklepu tuż zaa rogiem po bułki.

Marzenie się spełniło

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 3

Tak, ten nowy rower został upatrzony całkiem przypadkiem gdyż wcześniej miałem na oku inną maszynę. Pech i rozczarowanie zaowocowało kupnem Podjadka. Czas i nerwy doprowadziły mnie do łysiena. Teraz mój poziom endorfin jest widoczny z kilometra.
Co do samej maszyny. Jako, że przesiadłem się z większej ramy to już po pierwszej jeździe jest w miarę dobrze. Sprzęt chodzi po prostu idealnie jak dla mnie.

Zaciesz z nowego roweru © redbike

Trening

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 09.04.2011 | Komentarze 1

W duecie zawsze raźniej, choć i tak przez większość czasu jeździliśmy osoblo lecz o tym za chwilę.
Wyszedłem z domu ubrany na 20 stopni. Zaraz koło Multikina przegrałem walkę z wiatrem i chłodem (deszczu się nie boję) więc wróciłem do domu po kurtkę. Wychodząc z klatki słoneczko pięknie świciło a wiatr w miarę ustał...W międzyczasie rozgrzewki spotkałem kolegę Borka którego odprowadziełm na stację dopompować opony.
W rudzie spotkalem <a href="http://jedris.bikestats.pl/">Jedrisa</a> z którym to przez resztę dnia kręciliśmy po niemałym parku [...]
Czego nie mogło zabraknąć ?!...tak jest! Złapania gumy! :D Kolej losu sprawiła, że to ja pierwszy opuściłem teren. Następnie przeznaczenie dorwało Andrzeja i po raz kolejny, mnie (tym razem już miałem zestaw 'pierwszej pomocy').
Przez te wypadki częściej jeździliśmy osobno niż razem.

Ruda Śląska - deszczyk w tle © redbike

Ruda Śląska...pamiętne miejsce © redbike

Trening

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

Pomimo świetnego samopoczucia, nic ciekawego się nie wydarzyło o czym mógłbym napisać :)

Nie mogłem wytrzymać © redbike

Orzesze

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 0

Słonecznie lecz zimno. Trochę zmulony poranną gonitwą (zmiana czasu) byłem trochę pozbawiony swojej świadomości; lekkie zagłuszenie i myśli kiedy to się skończy. Oczywiście chodziło mi o dojazd do Orzesza :)
Już nie obwiniając organizatorów za kosmiczne opóźnienia ruszyłem z Andrzejem się trochę rozgrzać. Jak widać poniżej ćwiczyliśmy Supermena...

Andre ćwiczy Supermena © redbike

O 15:50 zwołano nas na linię startu

Wołają na start... © redbike

...choć i tak staliśmy trochę ponad 20 min.

Trening

Niedziela, 20 marca 2011 · dodano: 20.03.2011 | Komentarze 0

Chyba pół godziny zbierałem się by wyjść na trening. Podczas jazdy toważyszyło mi przeważnie słabe samopoczucie toteż jazda była nierówna i tętno niestabilne. Wiem, wszystko jest na 'nie'. W planie mialem drapnąć 100km lecz w po 1,5h stacilem czucie w prawej stopie co utrudnialo walkę z psychiką.
Z kolei w radiu prowadzący zadał pytanie "czy widelec jest częścią roweru?". Nie miałem czasu ani ochoty by zadzwonić do nich i odpowiedzieć "tak kur##!" poczym wygrałbym płytę Madonny którą bym zaraz połamał i wyrzucił do kosza.
Ostatni trening tej zimy :)

Trening - najciekawszy spontan

Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 0

W bidonie hebratka z soczkiem. Pysznie, więc jedziemy. Jazda przez Pyskowice już mnie nudzi swoją monotonicznością. Ustaliłem ~17km pętle w mieście. Start w centrum na skrzyżowaniu na placu teatralnym > mikulczyce > rokitnica > grzybowice > mikulczyce do końca tarnopolską i hagera > bytomska i centrum.
Spotkałem tylu kolarzy, że aż lewe ramie mnie bolało od machania.
Przez cały czas słuchałem radia - audycji w której prowadzący i jego goście omawiali temat "testosteron"; co i jak, porównanie mężczyzny do kobiety, życie mężczyzny itp. Naprawde, czułem, że opowiadają o mnie, do tego wiele razy uśmiałem się z samych ich wypowiedzi.
W celu uzupełnienia bidonu pojechałem do źródełka na maciejowie i...spotkałem Pawła jadącego w przeciwną stronę. Machnąłem mu żeby zawrócił. Kilka metrów dalej, przy ujściu, spotkalem Andrzeja. No co za spontan nawet podwójny. Oczywiście gadu gadu. Pojechaliśmy na "7 górek" do Gliwic. Gadu gadu, było trochę zimno. Następnie do centrum pożegnać się z nowym SLXem Andrzeja którym się cały czas jaram :) ...no i z Andrzejem :D (edit: niektórzy ludzie są bezmyślni. Przykładem był jakiś mężczyzna z samochodem stojącym na chodniku równolegle do ulicy. Oczywiście chodzi o to, że bez namysłu otworzył drzwi i ja jadąć >30/h przyjąbał bym w te drzwi, nie wspominając, że za mną jechał Andrzej i Paweł)
Będąc już w duecie z moim imieninem pojechaliśmy najpierw pod Fox'a kupić prince polo. Po szybkiej konsumpcji pocisneliśmy na skate, gdzie Front i 50 innych młodych ludzi freestajlowało. Szczegółem było, że jak przyjechaliśmy to leciała już sama muzyka, a wszyscy chlali browary.
Dziś w planie miałem walnąć 100km lecz za długo miałem przerwę na pogaduszki, lecz nie żałuję bo naprawde miło się gadało. Możliwe, że bedziemy mieć towarzystwo 27go na wyścigu w Orzeszu.

Trening - lekkie zmęczenie

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 0

Po nocnym maratonie śmiechów z Dżedrisem poszedłem spać przed 4:00. Nie pamiętam dokładnie o której wstałem i co sie działo, byłem po prostu zmęczony i zamulony. Pojechałem do Rudy. Tam ciężko mi było rozkręcić serce do LT. Dwu krotnie zbierałem się do dawania na max lecz po chwili dalej nie ogarniałem. W trakcie drugiej serii zdecydowałem, że dalej będe kręcił na WT.
Podczas przejazdu przez mikulczyce spotkalem dwie koleżanki z klasy na rowerkach. Jadąc 12 na godzine ciężo się z nimi rozmawiało (zadyszka:)

Trening

Niedziela, 13 lutego 2011 · dodano: 13.02.2011 | Komentarze 0

I gdzie teraz ?! Dzisiaj nie miałem innego pomysłu jak walnąć "Tą" petlę, czyli przez Gliwice do Pyskowic, następnie przez Wieszową na rokitę, do domu, z domu dokręcić na zaborze i na house. Matko! Nie ma nic gorszego jak jakieś ~20km prostej drogi :) W tym wszystkim mialem dwa stopy dla stopy...stóp, kończyn. Nie sądzilem, że to powiem ale przy takiej temp. wolę podjazy niż zjazdy, ponieważ przy większej V więcej mroźnego powietrza dostaje się do ubrań; dłuższe zjazdy obyły się na hamulcach. Fatk jaki mnie nie pokoił to nieregularne tętno. Ciężko było mi trzymać pracę serca pod progiem. Na rokicie spotkalem Wila z...dziewczyną, o czym nie będe pisał na blogu :D Po raz kolejny doświadczam że mój organizm daje więcej mocy po 2h jazdy...nie rozumiem tego :D